W Tunezji nie ma znaczenia skąd się jest, bo handlarze każdego namawiają do zakupów :). W mieście, w którym był mój hotel chyba wszyscy sprzedawcy znali łamaną polszczyznę, a wielu z nich świetnie umiało przeliczać swoja walutę na euro lub dolary, a potem na nasza złotówki. To było naprawdę zaskakujące (za 10 razem stało się nieznośne). Poza tym Tunezyjczyce klną po polsku lepiej niz polacy, ale czesto nie rozumieją, że to przekleństwa, więc jak usłuszycie jakieś w odniesieniu do siebie, nie przejmujcie się tym.
Oczywiście trzeba się targowac i jeszcze raz targować nie zważając, że sprzedawca się oburza i intensywnie gestykuluje. Trzeba udawać, że się waha i nawet kupiłoby się daną rzecz gdyby nie jej cena (można mówić po polsku, w Tunezji naprawdę nie ma bariery językowej) - ALE róbcie tak tylko jeśli naprawde chcecie cos kupic, tunezyjscy handlarze sa bardzo natręrni i jeśli czegoś nie chcecie kupic nawet nie wchodzcie do sklepu. Przede wszystkim nie dajcie się siłą wciągać do sklepów, a najlepiej tego unikniecie chodząc przynajmniej parami (szczególnie kobiety nie powinny przechadzac się same). Handlarze są bardzo mili i rozmowni, ale to tylko pozory.
Nie radze też pić wody z kranu, ale tylko z butelek.
No i polecem zabrać z polski mały spray na owady, bo niestety Tunezja nie należy do najczystrzych krajów i łatwo można w swoim pięknym pokoju odkryć niechcianych lokatorów.
|