Kijki rzeczywiście cieszą się u nas coraz większą popularnością. Nie tylko odciążają stawy, ale pomagają utrzymać równe tempo marszu, włączają do pracy w ruchu górną połowę ciała co sprawia, że organizm pracuje równiej, wydajniej i po prostu mniej się męczymy. Sama nigdy nie próbowałam, ale mam kilku znajomych entuzjastów.
Z własnego doświadczenia polecę natomiast inny "wynalazek". Camelbag czyli coś takiego:
Kupiłam sobie jakiś czas temu przed cięższym rajdem i jestem zachwycona. Woda jest sobie w plecaku (zamiast dyndać w manierce na pasku) a ja piję kiedy chcę i ile chcę bez konieczności zatrzymywania się i zdejmowania plecaka.
Chciałam wypróbować teorię, że pić w marszu powinno się co 15 minut po 2-3 łyki wtedy się nie odwodni i nie będzie czuło pragnienia.